poniedziałek, 24 września 2007

Wiosna, lato, jesień, zima w Tatrach

Wreszcie się udało - pogoda jak marzenie i do tego przez cały weekend. Pojechaliśmy w piątek wieczorem do Zakopanego z Jurkiem i Aśką w celu nasycenia się ostatnim dniem lata oraz pierwszym jesieni. Spanie mieliśmy zapewnione dzięki ciotce Aśki - Pani Lidii, której bardzo dziękujemy za gościnę we "Wiośnie", bo tak właśnie nazywa się willa, w której mieszkaliśmy przez weekend. Dlatego właśnie wiosna... Na drugi dzień mieliśmy plan przejścia Doliny Chochołowskiej i dotarcia na Starorobociański Wierch - najwyższy szczyt polskich Tatr Zachodnich. Wstaliśmy wcześnie i z bardzo dobrymi nastrojami ruszyliśmy w kierunku busa. Pogoda była cudna - trzeba przyznać, że ostatni dzień lata był iście letni. Dlatego właśnie lato... Po dotarciu do Doliny Chochołowskiej postanowiliśmy, że pierwszy fragment asfaltowej drogi przejedziemy na rowerach, dzięki czemu skróciliśmy sobie o ponad godzinę drogę wyjścia. Dalej szliśmy pieszo Doliną Chochołowską, a dalej Doliną Jarząbczą czerwonym szlakiem. W doliny i w niższe partie Tatr wdarła się już jesień, więc mieliśmy całą gamę kolorów od zieleni, przez żółty, czerwień, pomarańczowy, brąz... Dlatego jesień... A zimę zastaliśmy na samej górze. Pierwsze ośnieżone wierzchołki zaczęły nam się ukazywać już w Dolinie Chochołowskiej, ale prawdziwą zimę ujrzeliśmy dopiero po dotarciu na Trzydniowiański Wierch. Piękny spektakl letniego ciepłego słońca ogrzewającego pożółkłe i zbrązowiałe jesienią stoki w wyższych partiach przykryte przez śnieg... Niezapomniane widoki... Wracając natknęliśmy się jeszcze na góralski ślub i stado owiec :)


Zdjęcia z wycieczki:
http://picasaweb.google.pl/lchlebda/StarorobocianskiWierch#

Brak komentarzy: