niedziela, 22 czerwca 2008

Sezon w Tatrach rozpoczęty

No wreszcie się udało :) Czekaliśmy na to pół roku. Pół roku siedzenia przed komputerem i opalania się od monitorow LCD dało się we znaki. Marazm i i gnicie spowodowane ciągłym uczeniem doszło do poziomu wcześniej przez nas nie odczuwanego i przekroczyło dopuszczalne normy. Nie wystarczyło jeżdżenie na rowerze co najmniej raz w tygodniu. Nie wystarczyło chodzenie na kosza i kurs tańca. Nawet imprezy nie wystarczyły. Trzeba było od wszystkiego wreszcie odpocząć i zresetować mózg, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To jest chore, że przez pół roku nie znaleźliśmy tak naprawdę nawet jednego dnia, by gdzieś pojechać, by sobie odpocząć, by o tym wszystkim w ogóle nie myśleć. Fakt jest taki, że już po prostu dławiliśmy się tym wszystkim - pracą, egzaminem magisterskim, zaliczeniami (wiadomo czego), pracą magisterską, sprawami związanymi ze ślubem i weselem, a ostatnio myślami związanymi z remontem mieszkania. Dlatego też należało to przerwać. Już dawno mieliśmy pojechać w Gorce. Planowaliśmy Bóg wie co w długie weekendy i zawsze kończyło się na niczym. Dzisiaj przerwaliśmy tą złą passę. Jak będziecie kiedyś w okolicach Goryczkowej Czuby, przechodząc z Kasprowego na Kopę Kondracką lub odwrotnie, to usiądźcie sobie na chwilę i wsłuchajcie się w szum lasu i wody w Dolinie Cichej po słowackiej stronie. Warto tam posiedzieć nawet i z godzinę i po prostu słuchać. I nic więcej. Można odpocząć.


Dzisiaj zrobiliśmy trasę trochę jakby na rozgrzewkę przed kolejnymi, bardziej ambitnymi wyjazdami w góry w tym roku. Najpierw niebieskim szlakiem doszliśmy do Hali Gąsienicowej, następnie zielonym na Przełęcz Liliowe, potem Beskid, Kasprowy, Goryczkowa Czuba i zielonym zeszliśmy z przełęczy pod Kondracką Kopą do Doliny Kondratowej, a stamtąd do Kuźnic. Trasa prosta, łatwa i przyjemna z ładnymi widokami praktycznie przez cały czas. Bardzo nam się spodobało wejście na Kasprowy przez Liliowe, bo nie było tam tyle ludzi. Poza tym widzieliśmy tez sporo śniegu na czarnym szlaku prowadzącym na Świnicką Przełęcz, którym w zeszłym roku schodziliśmy i myślę, że pójście tamtędy teraz mogłoby być niebezpieczne, ponieważ jest to bardzo ostre zejście z lekką przepaścią po lewej stronie, a po śniegu bez odpowiedniego obuwia nie wyobrażam sobie tamtędy iść. Poza tym rozczuliła nas też po drodze pani w butach na obcasach zmierzająca w kierunku Świnicy. Ten niecodzienny widok można zobaczyć w galerii.
Zdjęcia z wycieczki:
http://picasaweb.google.pl/lchlebda/TatryCzerwiec2008

środa, 18 czerwca 2008

Już PRAWIE koniec...

Ależ ten czas leci. Dopiero czerwiec się zaczynał a tu już połowa minęła. Muszę przyznać, że sporo się w tym czasie wydarzyło. My - jako Infstos przeżyliśmy "ostatni wspólny stres" i napisaliśmy egzamin magisterski, na miasteczku odbyło się kilka bardzo owocnych spotkań i grili a polska reprezentacja odpadła z Euro 2008... No i nasze prace są już PRAWIE gotowe... Wprawdzie ich powstanie to "droga przez mękę" ale bardzo się cieszymy, że ten etap mamy już PRAWIE za sobą...

A tu InfStos w całej okazałości po naszym ostatnim egzaminie:D Jak elegancko:D

niedziela, 1 czerwca 2008

Już jest czerwiec...:)

Jest piękny, słoneczny, czerwcowy dzień a my siedzimy sobie w domu i piszemy. Trochę nam szkoda, że nie możemy spędzić tego czasu na zewnątrz, ale miejmy nadzieję, że już niedługo. Na razie ja piszę pracę, a Łukasz jako, że już swoją skończył (!!), zabrał się za przygotowywanie opracowań na egzamin magisterski. Z głośników leci Edith Piaf, mamy pyszną kawę a zza okna dobiegają dźwięki leniwego gorącego niedzielnego popołudnia...