niedziela, 30 grudnia 2007

Irlandii obraz nasz

Jeszcze piszemy z Irlandii, ale już za parę godzin będziemy w samolocie do Polski. Nasz drugi wyjazd do Irlandii dobiega końca i w dosyć oryginalnej świątecznej atmosferze spędziliśmy święta na obczyźnie. Jednakowoż obczyzna ta rysuje się czasem w mocno polskich barwach. Przykładowo w piekarni:

Ja: - What kind of bread it is?
Pani: - A to jest taki ich drożdżowy chleb, raczej mało smaczny, ja na wigilię wzięłam sobie ten (i tu pani pokazuje, jaki sobie wzięła).

No i takich scenek możnaby mnożyć bez końca. Zastanawiam się, czy nie lepiej by było najpierw pytać po Polsku a potem dopiero ewentualnie przechodzić na angielski. Zresztą kolejna scenka - tym razem na tzw. "english market" w Cork:

Polak: - A czy ta szynka jest wieprzowa?
Pan na stoisku (bardzo wyraźnie) - A ja nie rozumiem po polsku.

No i faktycznie nie rozumiał. Ale tej frazy nauczył się pięknie :)
Chcieliśmy pokazać na zdjęciach kawałeczek Irlandii, może nie najpiękniejszej, jaką znamy, ale napewno bardzo irlandzkiej - bardziej niż pani sprzedająca chleb w piekarni ;) Trzeba przyznać, że Irlandia nawet w grudniu jest zielona, ale naszym marzeniem jest zobaczyć ją na wiosnę - wtedy, gdy jest zielona i kwitnąca.


Aha i jeszcze parę spostrzeżeń:
- deszcz jest tu równie niespodziewany, jak śnieg - z jedną różnicą - deszcz pada codziennie, a śnieg raz do roku
- masło irlandzkie jest najlepsze na świecie
- chleb irlandzki jest najgorszy na świecie
- +5 stopni, mocny, zimny wiatr, poziomo padający deszcz - kto by pomyślał, że w taką pogodę najlepsze ubranie, to lekka bluzka i letnie buty - Irlandczycy pomyśleli
- 170 minus 165 - zbyt trudne, by policzyć to w pamięci, niezbędna może okazać się kartka papieru i długopis - autorką tego intelektualnego wyczynu jest pewna pracowniczka agencji mieszkaniowej - oczywiście Irlandka
- nie przeliczając na złotówki, a jedynie licząc w jednostkach jedzenie w Irlandii jest znacznie tańsze niż w Polsce, a podobno Irlandia to jeden z najdroższych państw w Europie - tylko w przeliczeniu na euro. Nie mówiąc już o benzynie - wyobraźcie sobie, gdyby tak benzyna kosztowała złotówkę za litr...
- domki w Irlandii są ze 2 razy mniejsze niż w Polsce
- jest taka wilgoć, że po tygodniu naszego pobytu w domu nasze kartki papieru zawilgły
- a mimo to w domach nie ma żadnej wentylacji - grzyby na ścianach to norma
- trudno w to uwierzyć, ale na ulicach jest tu brudniej niż w Polsce i to nie przez Polaków

Obraz raczej niezbyt pochlebny, ale trzeba przyznać, że widoki, jakie można oglądać dookoła, te wszystkie małe, ukryte uliczki, ruiny zamków, wszędobylskie śmieszne murki z kamienia, łąki i cała ta zieleń potrafi skutecznie przykryć wszelkie mankamenty. A w Irlandii nawet grudzień jest zielony:

wtorek, 25 grudnia 2007

Wesołych Świąt!

Święta w Irlandii wyglądają troszeczkę inaczej niż w Polsce. Przede wszystkim nie ma tutaj tradycyjnej polskiej Wigilii, nie ma karpia, nie mówiąc już o barszczu z uszkami (tak nawiasem mówiąc typowo polskiej potrawy), nie ma dzielenia się opłatkiem i jeszcze pewnie kilku innych rzeczy. Sklepy w Wigilię otwarte są do późna w nocy i wszyscy przygotowują się do porannego świątecznego śniadania. Pasterka podobno od kilku lat nie odbywa się o północy, ale o 22 ze względu na to, że zbyt wielu Irlandczyków przychodziło do kościołów pijanych z pubów, a co poniektórzy nawet kończyli świętowanie wewnątrz :P Generalnie wygląda to ciut inaczej niż u nas. Co ciekawe najwięcej prezentów ludzie kupują właśnie w Wigilię, żeby potem obdarowac nimi swoich bliskich w świąteczny poranek.
Aha, a oto choinka ver. 3 2007 - najbardziej oryginalna ze wszystkich:

Niestety czubek się nie zmieścił. Stwierdziliśmy, że oto jest idealne zadanie dla "Sąsiadów" :P
Wszystkim czytającym życzymy Wesołych Świąt :)

niedziela, 23 grudnia 2007

Jestem poszukiwany

Może nie widac od razu związku poszukiwany z wyjazdem do Irlandii, ale zaraz to wyjaśnię. Otóż 22 grudnia o godzinie 14:55 mieliśmy samolot z Krakowa do Cork. Przybyliśmy na lotnisko ze dwie godziny wcześniej i po długiej odprawie oraz kontroli celnej udaliśmy się do ostatniego okienka przed samolotem - odprawy paszportowej. Tam stoi taki miły pan, a jego zadanie polega na tym, żeby do każdej osoby, która podejdzie do okienka z dowodem lub paszportem ładnie się uśmiechnąc, tak by odwzajemnic miłe uczucia, jakie każdy podróżny emituje z siebie zaraz przed wejściem na pokład upragnionego samolotu (a trzeba przyznac, że nie jest to łatwe po tak długiej odprawie bagażowej). Tak więc my również ładnie się uśmiechnęliśmy i już prawie byliśmy za bramką, kiedy miły pan mnie wrócił. Okazało się, że mój dowód jest poszukiwany, a co za tym idzie, również i ja (tak przynajmniej nakazuje logika). Delikatnie zestresowani czekaliśmy przy bramce z dobre 30 minut, aż miły pan nas poinformuje o co właściwie chodzi? No i się okazało, że dokładnie 8 grudnia 2004 roku zgłaszałem, że skradziono mi dowód, czego do teraz nie mogę sobie przypomniec. Na szczęście przyszedł miły pan policjant i bardzo szybko spisaliśmy protokół, tak żebym mógł prawnie przekroczyc granicę. Generalnie było bardzo miło i sympatycznie, a ja mam nadzieję, że był to jedynie mały żarcik - psikus świąteczny ze strony krakowskiej policji.
W każdym razie jesteśmy na miejscu cali i zdrowi, a jutro w wigilię wybierzemy się gdzieś z aparatem. Pozdrawiamy wszystkich ze znacznie cieplejszej Irlandii :)

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Pyszny piernik!

Ciasto:

60 dkg mąki
1 łyżeczka sody
przyprawa do piernika
1 szklanka cukru
15 dkg margaryny
25 dkg miodu sztucznego
3 jajka



Margarynę, miód, cukier roztopić, połączyć z przyprawą do piernika. Wystudzić, wymieszać z jajkami, mąką i sodą. Pozostawić w lodówce na 12 godzin. Podzielić ciasto na 4 części, każdą rozwałkować na wysmarowanym papierze do pieczenia, który jest wielkości dna brytfanny. Placek będzie bardzo cienki. Upiec 4 placki. Placek piecze się 15 minut. Zdjąć papier z ciepłego placka.


Masa + powidło śliwkowe do przełożenia


Masa:

½ litra mleka zagotować z jedną szklanką cukru i z cukrem waniliowym. Do gotującego się mleka wlać zmiksowane 3 jajka z łyżką mąki zwykłej i z łyżką mąki ziemniaczanej. Wystudzić. Utrzeć całą margarynę lub masło. Ucierając dodawać wystudzoną masę.


Przełożyć placki: masa, powidło śliwkowe, masa.


Piernik można owinąć na kilka godzin folią, wówczas ciasto nawilgnie i lepiej się kroi.



SMACZNEGO!


Piernik wychodzi przepyszny i polecam go wszystkim, którzy lubią słodkości - przepis został wypróbowany;)
Niestety nie mogę się pochwalić, że to ja upiekłam to przepyszne ciacho ale po Świętach idę do mamy na korepetycje i sie nauczę! :)

niedziela, 16 grudnia 2007

Święta, święta, święta...:)

Chyba zmieniam zawód:D Zostanę zawodowym "ubieraczem choinek";) Po ostatnich sukcesach w domu dzisiaj udało nam się - tym razem męczyłam Łukasza - ubrać choinkę w mieszkaniu w Krakowie:) Efekty oczywiście jak zwykle są oszałamiające:) No a jak Mateusz poczeka na nas do soboty to w tym roku padnie prawdziwy rekord pod względem ilości ubranych choinek i ubierzemy najpiękniejszą choinkę w całej Irlandii;) Jeżeli ktoś miałby jeszcze jakąś choinkę to polecam siebie oraz Łukasza - Michałowi z racji "dzielących nas kilometrów zaśnieżonych dróg" tym razem się upiecze;)


piątek, 14 grudnia 2007

Przedświąteczny czas:)

Jak co roku o tej porze czas zacząć przedświąteczne przygotowania. W tym roku jednak Święta będą trochę inne niż zazwyczaj ponieważ spędzimy je w Irlandii. Tak więc oprócz prezentów trzeba będzie pamiętać o jeszcze kilku rzeczach. Trzeba kupić owoce na wigilijny kompot, opłatki, barszczyk i inne smakołyki o które w Irlandii trudno. Ale na to mamy jeszcze czas:) Natomiast na ten weekend postanowiliśmy wybrać się do mnie do domu na "przedświęta" :)
Łukasz, który z tajemniczą miną oświadczył, że ma jeszcze coś do załatwienia z Mikołajem został w Krakowie i przyjedzie dopiero w sobotę - czyli jutro. Natomiast ja korzystając z wolnego piątku postanowiłam wybrać sie do domu już w czwartek, dzięki czemu już dzisiaj rano - a właściwie przed południem, mogłyśmy z mamą pójść na świąteczne zakupy:) Po powrocie korzystając z tego, że mogę bezkarnie pomęczyć trochę Michała udało nam się ubrać choinkę. Wyszła przepiękna, ale Michał tak bardzo się zmęczył, że wystarczyła chwila i już smacznie spał na kanapie:)
W międzyczasie mama upiekła pyszny piernik, który podobno ma doczekać jutra - cóż, zobaczymy jak bardzo będzie się przed nami bronił - szanse ma niewielkie ;) Tym bardziej, że w całym domu pachnie świątecznymi wypiekami:)
Za oknem prawdziwa zima. W "Trójce" jak co roku pan Kuba prowadził świąteczną licytację, a "Jingle bells", "White Christmas" i "So this is Christmas" to najczęściej grane w radio piosenki. Oczywiście pojawił się też trójkowy "Karp":)
Tak więc w iście świątecznej atmosferze przywitaliśmy tatę który wieczorem wrócił z pracy i teraz czekamy już tylko na chłopaków - Jurka i Łukasza :)
W związku z wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami tegoroczne Święta możemy już oficjalnie uznać za rozpoczęte;)

środa, 12 grudnia 2007

Fotograf

No to kolejna rzecz załatwiona - fotograf Rafał Jakubek 20 września 2008 już nikomu więcej zdjęć robić nie będzie :) Spośród niezliczonych ofert, których przeglądnęliśmy w ostatnim miesiącu chyba setki, wybraliśmy dla nas najbardziej optymalną - czyli najlepszy stosunek jakości do ceny. A trzeba przyznać, że fotografowie w Krakowie się szanują, czasami to chyba nawet za bardzo. No w każdym razie usługa za 5000zł wywoływała jedynie lekki uśmiech na naszych twarzach. Nawet nie chce wiedzieć, czy są jeszcze droższe. Jedno jest pewne - poniżej 1000zł nie znajdzie się dobrego fotografa do ślubu w Krakowie.

wtorek, 11 grudnia 2007

Bełkot

Wielce Wielmożny Ojciec Dyrektor wyrzucił dzisiaj z siebie prawdziwego kwiatka, perełkę, słowem złote usta. A oto i gniot:

- "Będę robił wszystko, by inni mówili. Będę dopuszczał wszystkich, którzy będą chcieli mówić. To jest już dość, to jest wypowiadanie wojny. (...) My robimy dla narodu, dla ludzi wszystko. I jeszcze nic z tego nie mamy. Harujemy non stop, nie osiem godzin dziennie. To jest gorzej niż w komunizmie. Nastawione na niszczenie, tylko na niszczenie. (...) To my badania robimy dla Polski. Polska ma to. Komu to chcą sprzedać? My wiemy, że Kwaśniewski chciał wszystko sprzedać, i złoża podziemne. Polska jest na zniszczenie, na sprzedaż. A Polacy? Nie wiem, do gazu?"

No tak, myślę, że nawet średnio inteligentny człowiek poczuje, że coś tu nie gra. Jakaś taka niespójna ta wypowiedź, jakoś tak delikatnie gniotem zalatuje. No cóż, nie każdy jest obdarzony darem krasomówczym, ale przyznać trzeba, że osobę, która zdała maturę z języka polskiego stać chyba na ciut więcej. Nie mówiąc już o rektorze uczelni, której tak bronił dziś w swych wypowiedziach Wielce Szanowny i Oświecony Ojciec Dyrektor. Chyba się troszeczkę przestraszył PO, że chcą się upewnić, czy aby napewno te ciężkie miliony euro, które trafią do jego uczelni (dzięki PiSowi) pójdą na ten jakże szczytny cel. A o wielkości jego wspaniałej uczelni wątpić nie wolno, bo przecież jaki rektor taka uczelnia. Chyba nastały ciężkie czasy dla Tadeusza - jednak ostatnie dwa to był istny raj dla niego - PiS gdzie mógł, tam podlizywał się Ojcu - w końcu nie lada elektorat na niego głosował. A tak to zostało mu tylko pokazywanie się na głównych uroczystościach wspaniałości z partii PiS. Wspaniałości, które albo rozumieją bełkot Rydzyka podobny do bełkotu PRL-owskiego, czy nowomowy Orwellowskiej, albo tak bardzo im zależy na niegasnącym elektoracie słuchaczy Radia Maryja, że są gotowi się podlizywać komuś takiemu, albo po prostu są głupi. Mam nadzieję, że to ostatnie.

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Sylwestrowe plany

Wygląda na to, że z grubsza już zostało ustalone to co najważniejsze, czyli miejsce. Oby wszystko wypaliło. W każdym razie dzięki Ewce sylwester najprawdopodobniej odbędzie się na Woli. Dzięki Ewka ;) Trzeba będzie jeszcze ustalić, czy w tym roku robimy imprezę w jakimś stylu. Oby było co najmniej tak oryginalnie, jak rok temu. Chociaż ciężko będzie przebić oryginalności ostatniego - chociażby ze względu na termin - rok temu odbył się dzień przed :P A tak było rok temu:


Jak widać impreza odbyła się u nas w stylu lat 70-tych łącznie z muzyką. Było całkiem sympatycznie:


A nad wszystkim czuwał dostojny pan domu:


Oby w tym roku było co najmniej tak dobrze, jak rok temu :)

poniedziałek, 3 grudnia 2007

La Traviata


Chyba najdoskonalszy twórca opery Giuseppe Verdi w jednym ze swych najdoskonalszych dzieł. Nie da się opisać słowami - trzeba zobaczyć i usłyszeć. Nam dane było dziś w Teatrze Słowackiego. Narazie najlepszy spektakl na jakim byłem. Gorąco polecam :)

niedziela, 2 grudnia 2007

Na weekend do domu:)

Ależ ten czas leci! Dopiero wybieraliśmy sie na weekend do domu a tu już z powrotem jesteśmy w Krakowie i jutro znowu trzeba będzie pójść do pracy:( Dobrze, że przez tych kilka dni wolnego trochę odpoczęliśmy. Trochę leniuchowania i dobre domowe jedzonko sprawiło, że pewnie jesteśmy trochę grubsi, ale co tam;) W przerwach między posiłkami, udało nam się obejrzeć kilka odcinków "Grejsów", pomęczyć wszystkich oglądaniem zdjęć z Pragi i oczywiście opowiadaniami o wycieczce, odwiedzić dziadków a na dodatek nawet napisać program z MES'u! W Jaśle mróz i prawdziwa zima więc nam - ciepłolubnym informatykom - nie chciało się za bardzo wystawiać nosa na zewnątrz (ale następnym razem na pewno pojedziemy na narty!) ;) Tak więc weekend upłyną nam bardzo miło i trochę za szybko:)

No i oczywiście jeszcze jedna bardzo ważna sprawa:) W czwartek razem z mamą, która odwiedziła nas w Krakowie, wybrałyśmy się na damskie zakupy i zamówiłyśmy sukienkę ślubną!:) Eh, jak ja lubię takie zakupy zwłaszcza, że przy okazji zajrzałyśmy "Pod Aniołki" na przeeeeepyszne pierogi... ;)