środa, 5 marca 2008

Weekend :)

Ależ ten czas leci... Dopiero był piątek wieczorem i zaczynał się weekend a tu już wtorek i już drugi dzień ciężkiej pracy za nami. Weekend minął nam jednak bardzo miło i przyjemnie na różnego typu rozrywkach. Tak więc w piątek odwiedziliśmy Jurka i Asię i po całym wieczorze opowiadania najnowszych przeżyć i wrażeń minionego tygodnia, poszliśmy pograć w bilard. Niestety mimo, iż oboje z Łukaszem jesteśmy wspaniałymi bilardzistami, Jurki odniosły niekwestionowane zwycięstwo. No cóż trzeba będzie rozegrać jakiś rewanż;)

W ten sposób zaczęliśmy nadrabianie naszych zaległości towarzyskich i w związku z tym w sobotę odwiedziliśmy Michała i Gabrysię, którzy nakarmili nas pysznym obiadem i ogromnymi ilościami ciasta. Muszę wspomnieć, że w sobotę nad Krakowem szalała "Emma", więc Michał z Łukaszem co jakiś czas wyglądali przez okno aby oceniś siłę wiatru, a ponieważ przez większą część dnia "Orkan Emma" był raczej niewidoczny więc ku naszemu ogromnemu zdziwieniu zostałyśmy poinformowane, że na pewno jesteśmy w "oku cyklonu" i że jak tylko zacznie wiać, a ktoś nieopatrznie otworzy drzwi do domu, to "zostanie wyssany na zewnątrz na skutek różnicy ciśnień". Cóż, z tak fachową opinią obu panów nie sposób było się kłócić, więc przyjęłyśmy ją ze stoickim spokojem:) I tylko obie bardzo się zdziwiłyśmy gdy trzeba było już wracać, że mimo, iż na zewnątrz jednak trochę wieje, żadna różnica ciśnień nie wystąpiła;)
Po tak miło spędzonych dwóch dniach, niedzielę postanowiliśmy przeznaczyć na odpoczynek. Zrobiliśmy sobie dobry obiad i kawę i wtedy ku ogromnemu zdziwieniu odkryliśmy w sobie chęć do pracy. Postanowiliśmy ją więc skrzętnie wykorzystać i w ten sposób powstały kolejne kawałki naszych prac magisterskich. No cóż, takiej okazji jak niespodziewane pojawienie się chęci do robienia czegokolwiek związanego z pracą magisterską nie można zmarnować;)
W nagrodę, a także po to, żeby za bardzo się nie przepracować i nie zmęczyć (chęć do pracy, chęcią do pracy no ale w końcu niedziela to niedziela), postanowiliśmy pójść na spacer. No i proszę! Mimo, iż Jurek pojechał w sobotę na narty, mam niezbity dowód, że wiosna już blisko:


2 komentarze:

jurii pisze...

no w bilarda grało się fajnie i trzeba to jeszcze powtórzyć ;]
tylko następnym razem zamieśćcie jakieś własne zdjęcia z gry ;p
a nartki faktycznie się udały i ja utrzymuję wersję, że zima jeszcze nie odeszła ;]

Ania pisze...

Rewanż musi być:D A co do zdjęć to fotograf decyduje, które będzie publikował:P Przecież nie mogę wrzucić swojego zdjęcia, na którym brzydko wyszłam :P

Za te nartki to Cię nie lubię :P