niedziela, 18 maja 2008

Noc Muzeów

W nocy z piątku na sobotę już po raz piąty odbyła się w Krakowie Noc Muzeów, która jest częścią europejskiej imprezy o tej samej nazwie. Korzystając z tego, że muzea w tym dniu są otwarte do późna, a bilet kupiony w jednym z nich (w formie specjalnie bitej na te okoliczność monety) kosztuje tylko złotówkę i uprawnia do wejścia do każdego muzeum, również my wraz z Jackiem postanowiliśmy skorzystać z okazji i ukulturalnić się trochę. Tak więc opracowaliśmy plan który pozwoliłby nam jak najwięcej zobaczyć i jak najkrócej stać w ogromnych kolejkach. Najpierw postanowiliśmy udać się pod Muzeum Narodowe i obejrzeć paradę starych samochodów. Następna na liście była Manggha, potem Muzeum Galicyjskie przy ulicy Dajwór na Kazimierzu, Collegium Maius, a na koniec Muzeum Historii Fotografii przy ulicy Józefitów. No i niestety muszę z przykrością stwierdzić, że nie wszystkie typy były trafione. Okazało się bowiem, że parada starych samochodów, ograniczyła się do czterech aut zaparkowanych przed Muzeum, do których ciężko było się przecisnąć z powodu otaczającego je tłumu, a wycieczka do Mangghi była kompletnie bezsensowna. Wystawa „Musha-e – japońskie wizerunki zbrojnych mężów”, okazała się zbiorem obrazków, które nam przypominały zwykłe komiksy, a druga wystawa zaproponowana przez Centrum Kultury Japońskiej z Japonią miała raczej nie wiele wspólnego. Właściwie po jej obejrzeniu stwierdziłam, że równie dobrze ja mogłabym zostać współczesną artystką i zacząć wyrażać siebie przez kolorowe plamy farby na ścianie. No cóż sztuka współczesna zdecydowanie do mnie nie przemawia. Porażką okazał się również pokaz ceremonii parzenia herbaty, który odbywał się w maleńkim domku herbacianym, gdzie szansę zobaczenia czegoś miało jedynie dwadzieścia osób z przodu. Biorąc pod uwagę, że po około godzinie zaczęło padać, a wszyscy chcący obejrzeć pokaz stłoczeni byli na zewnątrz, cała impreza okazała się zupełnym niewypałem. Po tegorocznej wizycie wszystkim, którzy zastanawiali się nad wybraniem się do Mangghi zdecydowanie odradzamy.
Kolejnym naszym celem stało się Muzeum Galicyjskie. Tutaj też dołączyli do nas na chwilę Rafał z Anią i wszyscy razem udaliśmy się na wystawę fotografii. Szkoda, że na stronie internetowej nie był podany jej tytuł, ponieważ zdecydowanie nie nastawialiśmy się na ciężką lekcję historii i tak dużą ilość informacji o Holocauście. No cóż wystawa dobra, ale zdecydowanie nie jest jedną z tych, na którą można trafić przypadkowo.
Zdecydowanie lepszym wyborem okazało się natomiast Collegium Maius. Po wysłuchaniu koncertu fortepianowego, który odbywał się na dziedzińcu, zwiedziliśmy Muzeum mieszczące się w najstarszym budynku Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zgromadzone tutaj eksponaty robią niesamowite wrażenie, a obsługa muzeum jest miła i bardzo chętnie udziela szczegółowych i wyczerpujących informacji.
Bardzo podobało nam się również Muzeum Historii Fotografii, gdzie można obejrzeć zdjęcia pochodzące z początków XX wieku. Nas szczególnie zainteresowały zdjęcia starego Krakowa, na których można odnaleźć miejsca, znane nam dzisiaj i zobaczyć jak wyglądały one przed stu laty. Oprócz zdjęć w muzeum znajduje się również wspaniała kolekcja starych aparatów, z których najstarsze pamiętają początki rozwoju sztuki fotograficznej. Wszystkim zainteresowanym fotografowaniem zdecydowanie to muzeum polecamy.
Tak więc wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji przespacerowania się po muzeach nocą, zdecydowanie Noc Muzeów polecamy :)

A tutaj kilka zdjęć z Collegium Maius:

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ładne zdjątka ;]
My z Asią tez byliśmy w Collegium Maius i chyba nawet w tym samym czasie :)
A te stare samochody to zawsze potem można zobaczyć na rynku krakowskim i to bez tłoku :p

jurii

Ania pisze...

heh no nie będę sie chwalić ale to ja jestem tym zdolnym fotografem ;)
A jak byliście w tym samym czasie co my to trzeba było nam zamachać tak żebyśmy Was zobaczyli :P Wtedy dostalibyście grilla :P:P:P

Anonimowy pisze...

no nawet nie mów, że Łukasz wyciągnął by go zza pazuchy ;P A widziałaś te biała plakietki a na nich przekreślony aparat?? w takim razie już wiem przez kogo się alarm włączył :P

jurii

Ania pisze...

heh no nawet nie mów, że włączyliście alarm :P A nam pan przewodnik pozwolił i nawet sam pokazywał skąd ładne ujęcie wyjdzie:P
A co do grilla to oczywiście byliśmy przygotowani na wszystko:P