piątek, 5 września 2008

Zapracowani 2

Od poprzedniego wpisu minął już ponad miesiąc, a jego temat nie stracił ani trochę na aktualności. No i muszę powiedzieć, że chociaż jeszcze nie wszystko, to już sporo rzeczy udało się zrobić. Pierwsza część generalnego remontu zakończyła się powodzeniem. Zdobyliśmy trochę doświadczenia, tak że jak za trzy lata będziemy robić remont własnego mieszkanka (wprowadzamy plan trzyletni;) ) to już dużo rzeczy będziemy wiedzieć i niewiele będzie w stanie nas zaskoczyć. Przede wszystkim – co jest przykre – okazuje się, że ekipie remontowej trzeba patrzeć na ręce niezależnie od tego jak dobrze pracuje. Nasi panowie, którzy przez większą część czasu radzili sobie bardzo dobrze, a montowanie grzejników, układanie kafelek i cała reszta szła im sprawnie, na koniec bardzo nas rozczarowali. Chcąc skończyć w terminie przyspieszyli pracę, co nie do końca korzystnie odbiło się na jakości wykonania. No cóż, człowiek uczy się całe życie, więc następnym razem będziemy wiedzieć, że nad panami remontującymi trzeba stać i patrzeć im na ręce… Niestety. Tak czy inaczej, ta część remontu już za nami. Teraz zostało cyklinowanie, wymiana okien i malowanie ale to już po naszym wielkim dniu;) Teraz nie mamy czasu i marzymy już tylko o podróży poślubnej (chociaż jeszcze nie wiemy gdzie pojedziemy :) ) i o odpoczywaniu. Jednak ciężko jest robić remont jednocześnie pracując i organizując ślub:/

A przygotowania do ślubu idą pełną parą. Dzisiaj podobnie jak co tydzień jedziemy do Jasła - będziemy wybierać potrawy i ciasta a także wino i inne napoje;) Moja sukienka jest już prawie uszyta, buty udało się kupić i umówić wizytę u fryzjera i kosmetyczki. Poćwiczyliśmy już nawet pierwszy taniec. Na szczęście mamy tyle zajęć, że jeszcze nie zdążyliśmy się zacząć stresować. Miejmy nadzieję, że tak nam zostanie do samego końca:)

Wydarzeń polityczno - ogólnoświatowych ostatniego miesiąca było trochę. Można nawet powiedzieć, że był to burzliwy miesiąc. Tak więc olimpijski spokój nie opanował świata wraz z rozpoczęciem igrzysk w Pekinie, co nas specjalnie nie zaskoczyło. Zachowanie Rosji wykorzystującej moment, gdy oczy świata, zwrócone są w nieco innym kierunku, niż ona sama, też specjalnym zaskoczeniem nie jest. Nie pierwszy to raz i zapewne nie ostatni. Nie zaskoczyła nas również reakcja „starej” Unii na wydarzenia w Gruzji. No cóż, zbyt dużo interesów ma Unia na wschodzie, a taki drobiazg jak importowany z Rosji gaz skutecznie paraliżuje jakiekolwiek reakcje zachodnich polityków. Szkoda tylko, że w najmniejszym stopniu nie biorą oni pod uwagę zdecydowanej postawy państw, które z Rosją miały więcej do czynienia, nie koniecznie z własnej woli i inicjatywy. Tak więc na tym polu również nie zostaliśmy zaskoczeni. A wracając na własne podwórko - jak zawsze sukces ma wielu ojców. Tak więc odpowiedzialnych za sukces negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej (chociaż tak naprawdę nie do końca wiadomo co w tym wypadku słowo „sukces” oznacza) mamy całe tłumy. Za to do odpowiedzialności za niekorzystną sytuację w stoczniach nikt nie chce się przyznać. Czyli tu także jak zawsze i nic nowego. Eh… i tak się czasem zastanawiamy czy jednak może w końcu zostaniemy zaskoczeni – chociaż tak troszkę, odrobinkę. Na razie testując weselne winko, skręcając szafeczki do łazienki i wybierając kolor farby do pokoju – cały czas czekamy;)


Brak komentarzy: