niedziela, 23 grudnia 2007

Jestem poszukiwany

Może nie widac od razu związku poszukiwany z wyjazdem do Irlandii, ale zaraz to wyjaśnię. Otóż 22 grudnia o godzinie 14:55 mieliśmy samolot z Krakowa do Cork. Przybyliśmy na lotnisko ze dwie godziny wcześniej i po długiej odprawie oraz kontroli celnej udaliśmy się do ostatniego okienka przed samolotem - odprawy paszportowej. Tam stoi taki miły pan, a jego zadanie polega na tym, żeby do każdej osoby, która podejdzie do okienka z dowodem lub paszportem ładnie się uśmiechnąc, tak by odwzajemnic miłe uczucia, jakie każdy podróżny emituje z siebie zaraz przed wejściem na pokład upragnionego samolotu (a trzeba przyznac, że nie jest to łatwe po tak długiej odprawie bagażowej). Tak więc my również ładnie się uśmiechnęliśmy i już prawie byliśmy za bramką, kiedy miły pan mnie wrócił. Okazało się, że mój dowód jest poszukiwany, a co za tym idzie, również i ja (tak przynajmniej nakazuje logika). Delikatnie zestresowani czekaliśmy przy bramce z dobre 30 minut, aż miły pan nas poinformuje o co właściwie chodzi? No i się okazało, że dokładnie 8 grudnia 2004 roku zgłaszałem, że skradziono mi dowód, czego do teraz nie mogę sobie przypomniec. Na szczęście przyszedł miły pan policjant i bardzo szybko spisaliśmy protokół, tak żebym mógł prawnie przekroczyc granicę. Generalnie było bardzo miło i sympatycznie, a ja mam nadzieję, że był to jedynie mały żarcik - psikus świąteczny ze strony krakowskiej policji.
W każdym razie jesteśmy na miejscu cali i zdrowi, a jutro w wigilię wybierzemy się gdzieś z aparatem. Pozdrawiamy wszystkich ze znacznie cieplejszej Irlandii :)

1 komentarz:

Ania pisze...

eh no tak chcieli go zgarnac jako nawazniejszego terroryste w kraju;]