piątek, 31 października 2008

"Wybuchnięta pomarańcza" :)

No i w końcu nam się udało! Zakończyliśmy kolejny etap upiększania naszego mieszkania czyli malowanie szafeczek. Muszę przyznać, że mimo moich wcześniejszych obaw, kolor wybrany przez mojego męża - pomarańcz nie był moim pomysłem :P - okazał się strzałem w dziesiątkę. Tak więc teraz mamy w kuchni "wybuchniętą pomarańczę", która wygląda mniej więcej tak:


Oprócz zamiany kuchni w pomarańczę udało mi się w tym tygodniu również wybrać na zakupy. Najpierw z Ottawką i Ewą do Leroy Merlin na "dziewczynkowe" oglądanie wszystkiego, co mogłybyśmy kupić gdybyśmy miały wielki dom i mogły go urządzić jak nam się tylko podoba. Niestety nie mamy wielkiego domu. Na pocieszenie kupiłam sobie zasłony do kuchni. Oczywiście pomarańczowe :D W Leroy Merlin dowiedziałyśmy się również, że wybór świetlówki nie jest taką prostą sprawą jak nam się wcześniej wydawało:P

Drugi wypad ograniczył się już do oglądania jednego rodzaju rzeczy, a mianowicie do tkanin wszelkiego typu - od zasłon po koszulki. No i nakupiłyśmy całą masę różnych różności, a dokładnie mniejszych i większych kawałków materiału w najdziwniejszych kolorach i wzorach. Wszystko to przy okazji szukania odpowiedniego materiału do zamiany starych puf na nowe :) Trzeba przyznać, że zakupy okazały się pełnym sukcesem bo upolowałyśmy w końcu wspaniały, zielony, "pluszowy" materiał, idealny na nową tapicerkę naszych starych puf. Teraz będę mogła sprawdzić się w roli tapicera. Na szczęście Ottawka ma już doświadczenie w tej kwestii więc może się uda;)

Eh ostatnio pomysłów na zajęcia takie jak wyszywanie, malowanie, układanie zdjęć, sortowanie starych płyt i robienie na drutach mam jeszcze sporo - straszne to jest ale trzeba odreagować te 5 lat studiów ;)


niedziela, 26 października 2008

Co tam u nas słychać?

Ano dzisiaj rano wybrawszy się po chleb świeży przy okazji zahaczyłem o pobliski gaj i przywlokłem do domu pół kilo grzybów. Takich oto:



Piękne prawdziwki. A potem Ania przywlokła do domu jakieś barwniki i nasza kuchnia wyglądała tak:

Jak jakaś pracownia malarska. Z barwnikami trzeba było coś zrobić, no więc kupiliśmy farbę w kolorze żółtym i następnie rozpoczęliśmy plastyczny eksperyment. Przyznam, że ostatni raz robiłem takie rzeczy w podstawówce, ale nigdy na kuchennych szafkach. Z początku nieśmiało i ledwie po kropelce dodawaliśmy barwników, by wreszcie rozochociwszy się, lekko zniecierpliwieni nieznacznymi rezultatami naszej pracy zaczęliśmy dolewać coraz większe ich ilości (znaczy się barwników), aż powstał kolor wściekle pomarańczowy. I kolor ten przelany został na część szafek w kuchni. Bo tak chciała Ania.
A oto moja żona testująca moje nowe słuchawki i wklejająca jakieś zdjęcia do albumu:


Niestety Ania nie potrafi docenić ich pięknego dźwięku. Ja natomiast rad z nich jestem, a jak!


piątek, 17 października 2008

Zdjęcia ze ślubu - na zachętę

Nareszcie dostaliśmy zdjęcia od Rafała - naszego fotografa ślubnego. Zdjęcia są piękne i naprawdę jesteśmy całkowicie usatysfakcjonowani pracą, którą wykonał dla nas Rafał. Naprawdę świetnie się z nim współpracuje. Korzystając z nieograniczonych możliwości Internetu podlinkowaliśmy jego stronę na naszym blogu. Ponadto chcielibyśmy z tego miejsca bardzo podziękować Ci Rafał za współpracę, przede wszystkim za Twoje podejście i zarekomendować Cię wszystkim planującym jakieś uroczystości :) Narazie wrzucamy tylko na zachętę kilka zdjęć z pleneru i ze ślubu, ponieważ chcemy Wam pokazać wszystko u siebie. Potem wrzucimy tutaj linka z naszymi zdjęciami, tak by każdy mógł sobie je oglądać gdziekolwiek chce. A oto namiastka tego, co czeka Was u nas w domu ;)












I takie właśnie piękne zdjęcia możecie mieć, jeśli tylko poprosicie o to ładnie Rafała Jakubka.

niedziela, 12 października 2008

Gorce jesienią

Korzystając z pięknej jesiennej pogody, pojechaliśmy dziś w Gorce odpocząć sobie trochę od Krakowa. A w górach jesień w pełni, co możecie podziwiać na zdjęciach:
http://picasaweb.google.pl/lchlebda/Gorce2008

czwartek, 2 października 2008

Zdjęcia z Rodos.

Jeżeli ktoś jeszcze nie widział naszych zdjęć z Rodos (a jest takich osób sporo), to wrzucamy teraz.

http://picasaweb.google.pl/lchlebda/Rodos

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, jak było, a nie zobaczył ówcześnie zdjęć, to:
- było świetnie
- pogoda była idealna
- morze cieplutkie
- jedzenie, jak to kuchnia śródziemnomorska - przepyszne
- obsługa hotelowa bez zastrzeżeń
- wypoczęliśmy
Jedna uwaga odnośnie Itaki z której lecieliśmy. Wszelkie wycieczki, które organizuje już na miejscu, to niezłe naciąganie ludzi na kasę plus albo brak rzetelnych informacji albo niezbyt wysokich lotów ściemnianie ze strony pani rezydentki mające na celu przyciągnięcie jak największej ilości ludzi. Kilka przykładów:
Pytanie: Czy z Faliraki da się dojechać bezpośrednio do Lindos, czy trzeba się najpierw cofać do Rodos i dopiero stamtąd jechać do Lindos?
Odpowiedź: Trzeba się cofać.
Oczywiście jedzie autobus bezpośrednio do Lindos.
Teza Pani: Do parku wodnego możecie państwo dojechać jedynie taksówką za 9 euro albo pojechać razem ze zorganizowaną wycieczką z Itaki (oczywiście płatną).
Dowiedzieliśmy się, że jeździ tam autobus za 1 euro.
Ponadto pani nie raczyła wspomnieć, że studenci z UE mają darmowy wstęp do większości miejsc na Rodos, dzięki czemu np. wycieczka do Rodos wraz z wizytą w muzeum i innymi atrakcjami kosztowała nas w sumie 8 euro. Za taką samą wycieczkę w Itace musielibyśmy zapłacić w sumie 55 euro + opłaty za wstęp do muzeów. Wycieczka do Lindos kosztowała nas w sumie 15 euro; taka sama w Itace 74 euro + opłaty za wstęp na akropol.
Ale generalnie byliśmy bardzo zadowoleni i możemy polecić Itakę (ale bez dodatkowych wycieczek).