piątek, 30 maja 2008

Ciężkie czasy...

Ostatnie dni minęły nam przy klawiaturze - albo w pracy, albo w domu przy magisterce. Do końca zastał już tylko miesiąc, więc trzeba się ostro sprężyć, zwłaszcza, że jeszcze trochę do zrobienia zostało. A w międzyczasie przecież musimy zdać egzamin magisterski i zdobyć zaliczenie z „Metod formalnych w informatyce”. Następne tygodnie będą więc ciężkie i wyczerpujące. Miejmy nadzieję, że za miesiąc będziemy mogli leżeć na trawce, wygrzewać się w słoneczku, chlapać na basenie, no i nie wiem co jeszcze, ale na pewno coś wymyślimy;) Na razie opychamy się lodami i innymi dobrymi rzeczami poprawiającymi humor i zwiększającymi zapał do pracy. No i byle przetrwać do lipca….:)




piątek, 23 maja 2008

Od poniedziałku do piątku i jeszcze weekend :)

No i znowu zanim zdążyliśmy się obejrzeć jest piątek. Tydzień minął nam trochę na pracy, trochę na przyjemnościach no i trochę na zakupach. W sobotę bardzo spontanicznie, bo w ciągu godziny umówiliśmy się na spotkanie z ludźmi z roku. Mimo całkowitej spontaniczności i krótkiego czasu na decyzję frekwencja dopisała i wieczór spędziliśmy bardzo miło - na początku w Re, a potem oczywiście na Chopina:)
We wtorek natomiast zrobiliśmy niespodziankę mojemu młodszemu starszemu bratu i Krecikowi (współlokator Jurka), którzy zdecydowanie postarzeli się w ciągu ostatnich dni :P Asia się spisała, niespodzianka się udała, pokój pękał w szwach, tort był wspaniały (biorąc pod uwagę, że był pieczony w akademiku, to już w ogóle mistrzostwo), drinki smakowały pysznie a chłopakom spodobały się prezenty – swoją drogą bardzo oryginalne :P Tak więc przyjęcie niespodzinkowe okazało się pełnym sukcesem :D

Spotkanie miało również charakter symboliczny. Początek i koniec czyli pierwszy i piąty rok InfStosu razem :D A na dokładkę - solenizanci ;)



"Krecik Kopikopczyk" czyli Krecik i jego nowa koszulka:D



Miśkowi prezenty zdecydowanie się spodobały:P Chyba wiadomo co dostanie na następne urodziny :P



No i na koniec my i gospodarze :P


A po resztę zdjęć proszę się zgłosić osobiście:D


Miłym przerywnikiem w pracy były też poniedziałkowe zakupy z Baśką (a jakie dobre ciastka dostałam :D ) i wczorajsze spotkanie z kolegami Łukasza.
Poza tymi przyjemnościami oczywiście cały tydzień wypełniła nam ciężka praca. Łukaszowi w pracy a mnie w tym tygodniu wyjątkowo w domu, żeby nadgonić magisterskie zaległości, dzięki czemu powstał kolejny, dość spory fragment tekstu oraz kawałek programu, zbliżające mnie do zostania panią magister :P
No a dzisiaj dokonaliśmy wielkich zakupów czyli moich butów (nie ślubnych:P ) i w końcu po wielu godzinach poszukiwań i zwiedzeniu chyba wszystkich sklepów z „Modą Męską” w Krakowie – Łukaszowego garnituru :) No i jeszcze wybraliśmy buty, ale tu trzeba już poczekać na odpowiedni rozmiar :P Tak więc tydzień mieliśmy bardzo owocny i pracowity :P


niedziela, 18 maja 2008

Noc Muzeów

W nocy z piątku na sobotę już po raz piąty odbyła się w Krakowie Noc Muzeów, która jest częścią europejskiej imprezy o tej samej nazwie. Korzystając z tego, że muzea w tym dniu są otwarte do późna, a bilet kupiony w jednym z nich (w formie specjalnie bitej na te okoliczność monety) kosztuje tylko złotówkę i uprawnia do wejścia do każdego muzeum, również my wraz z Jackiem postanowiliśmy skorzystać z okazji i ukulturalnić się trochę. Tak więc opracowaliśmy plan który pozwoliłby nam jak najwięcej zobaczyć i jak najkrócej stać w ogromnych kolejkach. Najpierw postanowiliśmy udać się pod Muzeum Narodowe i obejrzeć paradę starych samochodów. Następna na liście była Manggha, potem Muzeum Galicyjskie przy ulicy Dajwór na Kazimierzu, Collegium Maius, a na koniec Muzeum Historii Fotografii przy ulicy Józefitów. No i niestety muszę z przykrością stwierdzić, że nie wszystkie typy były trafione. Okazało się bowiem, że parada starych samochodów, ograniczyła się do czterech aut zaparkowanych przed Muzeum, do których ciężko było się przecisnąć z powodu otaczającego je tłumu, a wycieczka do Mangghi była kompletnie bezsensowna. Wystawa „Musha-e – japońskie wizerunki zbrojnych mężów”, okazała się zbiorem obrazków, które nam przypominały zwykłe komiksy, a druga wystawa zaproponowana przez Centrum Kultury Japońskiej z Japonią miała raczej nie wiele wspólnego. Właściwie po jej obejrzeniu stwierdziłam, że równie dobrze ja mogłabym zostać współczesną artystką i zacząć wyrażać siebie przez kolorowe plamy farby na ścianie. No cóż sztuka współczesna zdecydowanie do mnie nie przemawia. Porażką okazał się również pokaz ceremonii parzenia herbaty, który odbywał się w maleńkim domku herbacianym, gdzie szansę zobaczenia czegoś miało jedynie dwadzieścia osób z przodu. Biorąc pod uwagę, że po około godzinie zaczęło padać, a wszyscy chcący obejrzeć pokaz stłoczeni byli na zewnątrz, cała impreza okazała się zupełnym niewypałem. Po tegorocznej wizycie wszystkim, którzy zastanawiali się nad wybraniem się do Mangghi zdecydowanie odradzamy.
Kolejnym naszym celem stało się Muzeum Galicyjskie. Tutaj też dołączyli do nas na chwilę Rafał z Anią i wszyscy razem udaliśmy się na wystawę fotografii. Szkoda, że na stronie internetowej nie był podany jej tytuł, ponieważ zdecydowanie nie nastawialiśmy się na ciężką lekcję historii i tak dużą ilość informacji o Holocauście. No cóż wystawa dobra, ale zdecydowanie nie jest jedną z tych, na którą można trafić przypadkowo.
Zdecydowanie lepszym wyborem okazało się natomiast Collegium Maius. Po wysłuchaniu koncertu fortepianowego, który odbywał się na dziedzińcu, zwiedziliśmy Muzeum mieszczące się w najstarszym budynku Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zgromadzone tutaj eksponaty robią niesamowite wrażenie, a obsługa muzeum jest miła i bardzo chętnie udziela szczegółowych i wyczerpujących informacji.
Bardzo podobało nam się również Muzeum Historii Fotografii, gdzie można obejrzeć zdjęcia pochodzące z początków XX wieku. Nas szczególnie zainteresowały zdjęcia starego Krakowa, na których można odnaleźć miejsca, znane nam dzisiaj i zobaczyć jak wyglądały one przed stu laty. Oprócz zdjęć w muzeum znajduje się również wspaniała kolekcja starych aparatów, z których najstarsze pamiętają początki rozwoju sztuki fotograficznej. Wszystkim zainteresowanym fotografowaniem zdecydowanie to muzeum polecamy.
Tak więc wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji przespacerowania się po muzeach nocą, zdecydowanie Noc Muzeów polecamy :)

A tutaj kilka zdjęć z Collegium Maius:

poniedziałek, 5 maja 2008

Kraków jakiego nie znamy

Zagadka - w jakim miejscu zostało wykonane poniższe zdjęcie?


Jako, że pytanie to jest bardzo trudne, to kilka podpowiedzi, które choć troszeczkę ułatwią rozwiązanie zagadki:
  • to zdjęcie zostało wykonane w centrum Krakowa
  • zostało ono wykonane bardzo dawno
  • jestem przekonany, że niemal każdy kto był w Krakowie widział to miejsce przynajmniej z daleka
  • tego budynku już tam nie ma, jest za to budynek, którego większość osób zna usytuowanie
  • to, że ktoś jest z Krakowa wcale mu nie pomoże w odgadnięciu :P

niedziela, 4 maja 2008

Poczekaj Kiedyś Przyjedzie - czyli z PKP po kraju...

No to znowu jestem w Krakowie. Wypoczęta i pełna zapału do pracy:P Jednak nie tylko ja postanowiłam spędzić długi weekend w domu. Jako, że pogoda zapowiadała się piękna - chociaż potem spłatała małego figla:P - większość osób postanowiła skorzystać z kilku wolnych dni i wyjechać wypocząć za miasto, albo odwiedzić bliższą lub dalszą rodzinę.
No i wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że PKP znowu nie stanęło na wysokości zadania. Niestety, mimo, iż nie tak trudno przewidzieć, że po długim weekendzie podróżnych na pewno będzie więcej, nikt nie wpadł na pomysł dołączenia większej liczby wagonów. W związku z tym ostatnie osoby miały szansę wsiąść w Dębicy, a na kolejnych stacjach ludzie już tylko z niedowierzaniem patrzyli na wypchany do granic możliwości pociąg. Ci, którym udało się jeszcze jakoś wcisnąć - albo zostać siłą upchniętym (w Dębicy właśnie) - byli natomiast bardzo szczęśliwi, że w ogóle jadą... I tylko zastanawia mnie jak to jest możliwe, że w samym Środku Europy w XXI wieku standard podróżowania wygląda w ten sposób? Czy władze kolei naprawdę nie wiedzą o tych tłumach szturmujących pociągi przy okazji każdego długiego weekendu? Bo nie wierzę, żeby którakolwiek z tych osób tym pociągiem jeździła. Czy może ktoś wychodzi z założenia, że dostawianie kolejnych wagonów nie jest potrzebne, bo ludzie i tak kupią bilety i JAKOŚ się upchną - no chyba ze ktoś woli pięcio- lub sześcio- godzinną wycieczkę autobusem. Tak więc dobrze, że Łukasz zdecydował się wracać trochę wcześniej - bo małą mnie wepchnąć się udało, ale we dwójkę mielibyśmy spory problem.
Nie będę już pisać o punktualności pociągów bo wszyscy wiedzą jak ta kwestia wygląda. Powiem tylko, że pociąg jadący do Wrocławia już w Krakowie miał 40 minutowe opóźnienie - a myślę, że to i tak niezły wynik.
Smutna prawda jest taka, że dopóki PKP będzie monopolistą (a na zmianę tego stanu rzeczy raczej się nie zanosi), dopóty podróże pociągiem będą wyglądały podobnie. Ja od siebie mogę tylko powiedzieć, że cały zarząd PKP powinien mieć nakaz jeżdżenia koleją i wtedy może na jakieś zmiany byłby choć cień szansy. Ale to tylko takie moje małe życzenie...



sobota, 3 maja 2008

Szkolne lata

Ciekawe zdjęcia z mojej podstawówki i liceum znalazłem na naszej klasie. Pierwsze - zdjęcie wiślaków w naszej szkole (Frankowski, Żurawski, Kosowski i jakiś koleś, którego nie kojarze) z moim nauczycielem od WF (to ten pośrodku z wąsem) i z ówczesną dyrektorką szkoły. To było gdzieś w 8 klasie:


Jak się znaleźli w naszej szkole, to nie wiem. Przypuszczam, że maczał w tym palce mój nauczyciel od WF-u, bo bardzo często chodziliśmy z nim na Wisłę grać na ich boiskach treningowych, nie mówiąc już o darmowym basenie. Raz nawet graliśmy na głównym boisku z trybunami :)
Drugie zdjęcie - to dziedziniec mojego liceum za czasów kiedy do niego chodziłem:


Ciekawe, prawda? :) Chodząc normalnie do liceum nie zwracało się już na to szczególnej uwagi, ale teraz z perspektywy czasu trzeba przyznać, że dziedziniec ów był bardzo oryginalny :P