poniedziałek, 12 stycznia 2009

Europa między wschodem a zachodem

Przez święta przyszło mi przeczytać książkę Normana Daviesa, którą dostałem od Ani i która okazała się godną polecenia literaturą historyczną.
Szczerze mówiąc już dawno nie czytałem książki, która zawierała by w sobie tak wiele informacji i faktów, których prawdopodobnie nigdzie indziej bym nie znalazł, ponadto opisanych w tak ciekawy i porywający sposób, że pozycję tę czyta się jak dobrą prozę. Mogę to porównać jedynie do niektórych książek Łysiaka, m.in. "MW" albo "Wyspy Samotne", czy "Wyspy Zaczarowane", chociaż to też nie jest to samo. Tutaj natomiast dostajemy niby garść suchych faktów, ale za to jakich faktów i jak podanych. Akcji w tej książce nie znajdziemy, ale w zamian za to dowiemy się wiele o nas samych, o naszym postrzeganiu świata zachodniego (i nie tylko), ale też o tym, jak inni na nas patrzą. Dowiemy się m.in, że przez ponad 300 lat Anglią rządzili królowie, z których ani jeden nie znał słowa po angielsku, a także tego, że w roku 1990 w Anglii przestano uznawać historię, jako przedmiot obowiązkowy. Nasza irytacja nieświadomością i brakiem wiedzy mieszkańców tzw. "Zachodu" narastać będzie z każdą kolejno przeczytaną stroną. Ponadto dowiemy się także, że Rosjanie dotarli do Kalifornii 36 lat przed Amerykanami, a odeszli stamtąd na 6 lat przed gorączką złota. Już na pewno każdy z nas będzie wiedział co to jest rasa aryjska, czyli co ma piernik do wiatraka. Zniechęcimy się także do nauki języka japońskiego (jedyny język, którego Davies nie był w stanie się nauczyć, a zna ich chyba kilkanaście) oraz fińskiego. Ponadto uzmysłowimy sobie, jak małą wiedzę posiadają obecnie studenci Oksfordu w porównaniu do tego, jaką musieli posiadać np. w XVIII wieku. Będziemy zdumieni, kiedy przeczytamy, że Davies zdał maturę z języka polskiego (ciekawe, ilu jeszcze Brytyjczyków może się tym pochwalić). Odświeżymy sobie także historię najnowszą, m.in. konflikt palestyńsko - izraelski, gruzińsko - rosyjski i może niektórzy z nas inaczej spojrzą na to wszystko raz jeszcze. Przede wszystkim zaś książka Daviesa pozwala spojrzeć z zupełnie innej strony na to jak postrzegamy rzeczywistość w której żyjemy - naszą kulturę, korzenie, tożsamość, czy religię. Tak naprawdę książkę tę powinniem przeczytać każdy obywatel Europy.
A oto próbka tego, co znajdziemy w książce:

"Jerzy Ludwik, elektor hanowerski (1660-1727) był przeciętnym niemieckim księciem. Nigdy wcześniej nie był w Anglii. Nie miał bliskich krewnych na Wyspach Brytyjskich. Podobnie jak Wilhelm Zdobywca w ogóle nie znał angielskiego. Innymi słowy, był idealnym kandydatem na pierwszego króla Zjednoczonego Królestwa. Miał kwalifikacje nie do przebicia. Był protestantem. Nie był Brytyjczykiem. Było również pięćdziesięciu jeden innych kandydatów, którym pochodzenie dawało większe prawo do sukcesji po Stuartach. W związku z tym był skazany na całkowitą zależność od pociągających za sznurki wigów z londyńskiej Izby Lordów. Mianowano go ustawą parlamentu. Takie były niezbyt obiecujące początki brytyjskiej monarchii i rodziny królewskiej, która trzysta lat później wciąż zasiada na brytyjskim tronie."

4 komentarze:

E. pisze...

myśle ze:
jak uda sie mi znaleśc czas na sen,
zrobienie sobie operacji :/ ,
posprzatanie w pokoju,
wymienienie wody w akwarium u rybek,
przeczytanie z 40 książek ktore musze przecyztać a ich tytuły wcale nie brzmią ciekawie,

...to bede sie uśmichać o wypożyczenie :)


wpierw mam plan jeszcze się wprosić na ogladanie zdjęć, ale to juz z zona bede o tym rozmaiwac :D


caluje Was mocno.

Ania pisze...

Zapraszam :)

Anonimowy pisze...

Zdecydowanie taki komentarz powinien znaleźć się z tyłu okładki. Wówczas nie musiałabym przeglądać 100 książek szukając czegoś wartościowego.

asia

Unknown pisze...

Post wzbudził moją ciekawośc. Wypożyczyłam książkę. Będę miała lekturę w czasie przerwy międzysemestralnej:)