
Ależ ten czas leci... Dopiero był piątek wieczorem i zaczynał się weekend a tu już wtorek i już drugi dzień ciężkiej pracy za nami. Weekend minął nam jednak bardzo miło i przyjemnie na różnego typu rozrywkach. Tak więc w piątek odwiedziliśmy Jurka i Asię i po całym wieczorze opowiadania najnowszych przeżyć i wrażeń minionego tygodnia, poszliśmy pograć w bilard. Niestety mimo, iż oboje z Łukaszem jesteśmy wspaniałymi bilardzistami, Jurki odniosły niekwestionowane zwycięstwo. No cóż trzeba będzie rozegrać jakiś rewanż;)


Po tak miło spędzonych dwóch dniach, niedzielę postanowiliśmy przeznaczyć na odpoczynek. Zrobiliśmy sobie dobry obiad i kawę i wtedy ku ogromnemu zdziwieniu odkryliśmy w sobie chęć do pracy. Postanowiliśmy ją więc skrzętnie wykorzystać i w ten sposób powstały kolejne kawałki naszych prac magisterskich. No cóż, takiej okazji jak niespodziewane pojawienie się chęci do robienia czegokolwiek związanego z pracą magisterską nie można zmarnować;)
W nagrodę, a także po to, żeby za bardzo się nie przepracować i nie zmęczyć (chęć do pracy, chęcią do pracy no ale w końcu niedziela to niedziela), postanowiliśmy pójść na spacer. No i proszę! Mimo, iż Jurek pojechał w sobotę na narty, mam niezbity dowód, że wiosna już blisko:

2 komentarze:
no w bilarda grało się fajnie i trzeba to jeszcze powtórzyć ;]
tylko następnym razem zamieśćcie jakieś własne zdjęcia z gry ;p
a nartki faktycznie się udały i ja utrzymuję wersję, że zima jeszcze nie odeszła ;]
Rewanż musi być:D A co do zdjęć to fotograf decyduje, które będzie publikował:P Przecież nie mogę wrzucić swojego zdjęcia, na którym brzydko wyszłam :P
Za te nartki to Cię nie lubię :P
Prześlij komentarz