niedziela, 29 marca 2009

Miłuj bliźniego swego...

Od jakiegoś czasu coraz częściej słyszy się, że kolejne grunty lub nieruchomości, które za czasów PRL-u przeszły w ręce państwa zostały zwrócone kościołowi. I wszytko byłoby w porządku - bo przecież jeżeli coś zostało niesłusznie odebrane, powinno zostać zwrócone. Jednak czytając kolejne
artykuły oraz słuchając wiadomości można odnieść wrażenie, że nie wszystko jest tak jak być powinno. Komisja Majątkowa, zajmująca się zwrotem nieruchomości przekazuje stronie kościelnej grunty należące do skarbu państwa. I wszystko byłoby w pożąku gdyby nie fakt, iż bardzo często zdarza się, że są to obszary bardzo atrakcyjne. W tym miejscu można by jeszcze powiedzieć - co zostało zabrane należy oddać. Jednak jak wytłumaczyć przypadki gdy w ramach rekompensaty za ziemie utracone np. w Lublinie kościół otrzymuje działkę w Bronowicach - jednej z najdroższych a zarazem najbardziej atrakcyjnych pod względem lokalizacji dzielnic Krakowa? Można powiedzieć, że skoro nie można oddać działki będącej wcześniej w czyimś posiadaniu, należy zwrócić jej równowartość. Jednak dlaczego nie mogły to być grunty położone 300 km od Krakowa? Skoro można zamienić ziemię pod Lublinem na ziemię w Krakowie to myślę, że odległość nie gra w takim przypadku istotnej roli. Jak to się w końcu dzieje, że Komisji Majątkowej działającej od 1991 roku, z ponad 3000 wniosków zgłoszonych przez instytucje kościelne dotyczących zwrotu lub przyznania nieruchomości zamiennych nie udało się rozpatrzył jeszcze tylko ok 270 z nich. Przecież w przypadku zwykłych obywateli, sprawy takie ciągną się całymi latami?
Dla miasta oddanie niektórych terenów, może oznaczać konieczność tworzenia nowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz zmiany lokalizacji planowanych obiektów. Co jednak gdy kościół upomina się nie o grunty, a o budynki w których działają dzisiaj szkoły, szpitale czy inne instytucje użyteczności publicznej? W ostatnich dniach głośna była sprawa poznańskiego liceum, którego budynek został zwrócony kościołowi. Za wynajem szkoły kuria zażądała 1,8 mln zł. Jeżeli miasto nie znajdzie pieniędzy, szkoła będzie musiała się przenieść. Niestety to nie jedyny taki przypadek. Poznańska kuria jest również właścicielem budynu w którym mieści się zespół szkół muzycznych. Za jego wynajęcie kuria oczekuje od miasta kwoty 1 mln 200 tyś. zł. Oczywiście duchowni zaznaczają, że kwestia opłat nie została jeszcze rozstrzygnięta i wszystko zależy od negocjacji z ministerstwem. I można by powiedzieć - normalna sprawa "biznes is biznes", twarde regóły rynku obowiązują wszystkich jednakowo... Tylko czy kościół nie powinien - w myśl głoszonej przez siebie nauki - zaprzeczać tym zasadom? Albo przynajmniej niewielkiej części z nich? Co z ubóstwem, miłosierdziem i miłością bliźniego? Czy nie pojawia sie tu przypadkiem najzwyklejsza chciwość? A może to wszystko w myśl zasady "Miłuj bliźniego swego (aż zedrzesz ostatnią koszulę z niego)"? W reszcie jakie wartości przekazuje kościół ludziom? Czy nie przypadkiem, że pieniądze są najważniejsze? Na co te pieniądze są wydawane - nie wnikam, jednak coraz częściej odnoszę wrażenie, że kościół to sprawnie i bezwzględnie działający biznes, który z wiarą nie ma nic wspólnego...

Na koniec ciekawostka.

8 komentarzy:

mnemos pisze...

Wszystko w porządku w twoim rozumowaniu i ogolnie oczywiscie sie zgadzam poza szczegulem natury raczej logicznej.

Jesli nie lubimy (i nie robimy tego) stawiać kościoła w jakiejs uprzywilejowanej pozycji tylko z powodu tego ze jest kościołem, dlaczego oczekujemy ze kościuł będzie jakoś faworyzował "nas".

Załóżmy że jestem "urzędnikiem kościelnym", który machnie sutanną i już dostaje najlepsze grunty w kraju dlatego ze 70lat temu ustrój zabrał "kościołowi" jakąś łąkę. Myślę, że w takim wypadku, kiedy dostaje wszystko co chce, a nawet wiecej, przez myśl by mi nie przeszło żeby przestać doić tę krowę. Przecież nie ograbiam ludzi, przecież to płaci państwo.

Jeśli państwo nawet niezmuszane faworyzuje kościuł to uważałbym pracowników kościoła za nieudaczników gdyby z własnej woli odmawiali kasy. Przecież kościuł to takie samo przedsiębiorstwo jak kazde inne, a przedsiebiorstwa musza dbac o swoje finanse.

Anonimowy pisze...

Według mnie.. Kościół to tak naprawdę My sami. Ludzie. Taki sam gatunek. I to bynajmniej często nie księża.

Boli fakt, że tak często ludzie zarzucają samej Wierze, Religii Katolickiej czy nawet Bogu coś, co dzieje się jak najbardziej na najniższym szczeblu - bo ludzkim.

A naprawdę możemy sami bardzo dużo zdziałać, by zmienić coś, co nam wydaje się złe. Kolejna rzecz.. że często oceniamy coś za złe, widząc je przez wąską szczelinę okrojonych informacji, które do nas docierają poprzez media.

jaskolka

Ania pisze...

I widzisz Mnemos ja się z Tobą zgadzam - pod warunkiem, że będziemy traktować kościół jako
przedsiębiorstwo. Jeżeli będzie on
działał na takich samych zasadach jak wszystkie inne firmy - ustali cennik usług, zacznie płacić podatki, sprawy dotyczące go będą rozpatrywane przed sądem gospodarczym itd. Wiadomo, każde przedsiębiorstwo troszczy się o swoje zyski i jeżeli znajdzie lukę w prawie albo jakąkolwiek inną możliwość żeby poprawić swoją sytuację finansową - to z niej korzysta. Nic bardziej oczywistego.

Tylko wydaje mi się, że nie to jest istotą kościoła i nie o to w tym wszystkim chodzi.

Kościół tworzymy my - tak oczywiście to prawda. Jednak wydaje mi się, że szczególnie jeżeli ktoś decyduje się zostać księdzem powinien - przynajmniej teoretycznie - starać się by jego zachowanie mogło być wzorem dla innych - zgodnie z tym czego sam naucza. Wiadomo ludzie są tylko ludźmi, może tutaj należy szukać wytłumaczenia. Tylko, że w ten sposób można wytłumaczyć wszystko. Bynajmniej nie chodzi mi o dyskredytowanie wiary czy religii katolickiej. Wręcz przeciwnie. Uważam, że jest ona bardzo ważna. Myślę jednak, że gdyby osoby którym powinna być ona najbliższa kierowały się w życiu codziennym właśnie jej zasadami można by uniknąć wielu sytuacji wywołujących wrażenie, że "coś jest nie tak". Bo przecież w bardzo dużym stopniu właśnie poprzez osoby duchowne wielu ludzi postrzega kościół jako całość - inna sprawa czy tak powinno być czy nie.

jurii pisze...

Oj Aniu... ładną dyskusję rozpoczęłaś ;] W tym temacie nie da się jednoznacznie powiedzieć, że coś jest białe albo czarne. Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą "walczyć z systemem", i Ci którzy będą go bronić. Po prostu różnie postrzegamy świat - każdy przez swoje doświadczenia.

Ja zabawię się trochę słowami...

Kościół to "my wszyscy" - czyli to co należy do Kościoła (parafii) to należy do nas wszystkich (parafian)... Skoro tak jest, to budynek szkoły zwrócony Kościołowi czyli "nam wszystkim" powinien temu Kościołowi służyć. Po co więc pobierać tak dużą kwotę od "nas" dla "nas"?
Sprawa następna. Każdy jeść musi i ksiądz jak każdy musi się z czegoś utrzymać. Ale skoro kuria przez tyle czasu dawała sobie radę z "utrzymaniem się" to odzyskanie przez nią budynku szkoły nie powinno nic zmienić. Po co więc aż takie ceny za wynajem? Rozumiał bym gdyby tam mieściły się sklepy albo hotel jakiś, który czerpie z tego duże zyski - ale szkoła?

Nie będę pisał o innych sprawach bo to temat rzeka i nie ma możliwości byśmy się wszyscy zgadzali ze sobą ;]

jurii

Ania pisze...

A widzisz Jurii nie o to chodzi, żeby się ze sobą zgadzać - przynajmniej nie zawsze;) - ale żeby dyskutować. Merytoryczna dyskusja poszerza horyzonty ;)

kuba pisze...

Ja w kwestii formalnej. Polecam http://jaslonet.pl/ i nie przez to, ze ja tam pracuję, i nie przez to, że reklamuję nasz portal ;P Ale dlatego że jesteśmy lepsi a nawet lepsiejsi niż 4u ;)

Pozdrawiam Kuba Kowalczyk vel _nikifor_

Ania pisze...

Oj Kuba liczyłam na jakiś wnikliwy komentarz z Twojej strony, a tu reklama :P:P:P No ale skoro jesteście "nawet lepsiejsi" to Was wypróbuję, sprawdzę wnikliwie i poczytam :P:D
Pozdrawiam

_nikifor_ pisze...

Tylko, że ja na ten temat nie mam wyrobionego zdania, a jak nie mam owego zdania wyrobionego, to się nie wypowiadam :)

Czasem wolę posłuchać, poczytać co inni mają do powiedzenia niż sam zbierać głos :)