sobota, 10 listopada 2007

Czego dowiedzieliśmy się przez ostatnie 2 tygodnie?

- Brat to obelga, ale tylko w ustach kogoś kto wygrał wybory. Wszyscy inni, łącznie z samym bratem mogą się ową obelgą raczyć ile wlezie - wtedy nikt się nie obraża. Wiem również, że polityczna kurtuazja nie koniecznie dotyczy wszystkich, a może po prostu nie każdy umie się zachować - w niektórych drzemie mocno wpojony partykularyzm.

- Przepis Oktawii na lasagne szpinakowo - brokułową. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie przetestuję na Ani :)

- Kto będzie dj-em na naszym ślubie, ale o tym, jak podpiszemy umowę w tym tygodniu. W każdym razie z naszej strony podziękowania dla Rafała i Ani za kontakt i rekomendację, która okazała się słuszna - gość jest profesjonalistą.

- "No limits" faktycznie oznacza no limits, no chyba, że limits to całkowite zdjęcie z siebie kostiumu kąpielowego na imprezie w rytm muzyki dance, bądź przeznaczenie także dolnej części swojego ciała pod "arkusz" do rysowania, malowania, maziania klejem w sztyfcie i bóg wie, czego jeszcze :P Można by było jeszcze kilka tych limits znaleźć, ale to tylko takie subtelne uwagi, które przy całej zabawie nie mają znaczenia. So no limits for heretyk! :) Jesteś moim imprezowym mistrzem - narazie nikt Cię jeszcze nie przebił i myślę, że długo jeszcze nie przebije :P

- Nauki przedmałżeńskie nie są aż takie straszne, jak sobie to wyobrażałem wcześniej, przynajmniej u Dominikanów. Choć niczego nowego się nie dowiedziałem, to przynajmniej usłyszałem kilka niezłych dowcipów i anegdotek ze spotkań z maturzystami. Mam nadzieję, że kolejne 3 spotkania również nie będą się opierały na indoktrynacji, której tak bardzo się obawiałem.

- Dobry fotograf nie pracuje w studio, a jeśli pracuje, to nie przykłada się do swojej pracy. Dobry fotograf to artysta, a artysta powinien być wolny, a nie ograniczony studyjnymi ramami. Dlatego właśnie nie bierzemy fotografa ze studio, zresztą empirycznie przekonaliśmy się, że faktycznie nie przykładają się do pracy.

- Niestety dobry fotograf ma już zlecenie... Ale właśnie jesteśmy w trakcie załatwienia innego 'dobrego'.

- 60 złotych - tyle dokładnie musi mieć para, by mogła zostać nieinwazyjnie zindoktrynowana w sprawach pożycia małżeńskiego. Jednak Kościół to instytucja doskonała. Tak subtelnie i tak prawie niezauważalnie - pstryk 60zł, kolejna para - pstryk - kolejne 60zł, itd... Na sali było około 80 par. Interes się kręci.

- 100 butelek wódki to zdecydowanie za dużo przy 60 butelkach wina na wesele dla 100 osób. Tę informację z pierwszej ręki dostaliśmy dzisiaj od mojego wujka podczas odwiedzin. U nich zostało 38 butelek i to po wcześniejszym rozdaniu wielu butelek wychodzącym gościom.

Brak komentarzy: