No to mamy ciąg dalszy sąsiedzkiej historii - dla przypomnienia: pamiętna impreza Młodego, piętro niżej z grudnia zeszłego roku, zakończona "wjazdem policji na chatę" i ucieczką gości "w popłochu" przez okna. Jakiś czas trzeba było czekać ale jednak. Co było do przewidzenia. Niedługo po całym zajściu Luke dostał wezwanie na komisariat w celu złożenia zeznań. Poszedł, powiedział co widział - czyli właściwie niewiele i myśleliśmy, że na tym sprawa się zakończy. Nic bardziej mylnego. Ostatnio miała miejsce w naszej kamienicy najprawdziwsza w świecie WIZJA LOKALNA. Z kamerzystą, fotografem, śledczymi i Młodym, który z miną przerażonego niewiniątka - zupełnie nie ten sam człowiek, który parę misięcy temu wrzeszczał na policjantów mówiąc im co o nich myśli - opowiadał jak to strasznie i brutalnie potraktoali go stróże prawa. Eh... życie jest ciężkie - zwłaszcza życie Młodego:P Jak by tego było mało - dzisiaj odwiedzili nas - a właściwie mnie bo Łukasza nie było - dwaj panowie po cywilnemu. Nie można powiedzieć, żeby byli mili - dopiero po moim stwierdzeniu, że to nie ja coś zrobiłam zmienili trochę ton. Wrrrrrrrrrrr ale mi podnieśli ciśnienie. Przepytali mnie wnikliwie o to co widzieliśmy?, gdzie?, o której?, po co?, dlaczego? i w ogóle byli jednym wielkim znakiem zapytania. Zaczynam powilii mieć doś Młodego i całej tej historii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz