niedziela, 4 maja 2008

Poczekaj Kiedyś Przyjedzie - czyli z PKP po kraju...

No to znowu jestem w Krakowie. Wypoczęta i pełna zapału do pracy:P Jednak nie tylko ja postanowiłam spędzić długi weekend w domu. Jako, że pogoda zapowiadała się piękna - chociaż potem spłatała małego figla:P - większość osób postanowiła skorzystać z kilku wolnych dni i wyjechać wypocząć za miasto, albo odwiedzić bliższą lub dalszą rodzinę.
No i wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że PKP znowu nie stanęło na wysokości zadania. Niestety, mimo, iż nie tak trudno przewidzieć, że po długim weekendzie podróżnych na pewno będzie więcej, nikt nie wpadł na pomysł dołączenia większej liczby wagonów. W związku z tym ostatnie osoby miały szansę wsiąść w Dębicy, a na kolejnych stacjach ludzie już tylko z niedowierzaniem patrzyli na wypchany do granic możliwości pociąg. Ci, którym udało się jeszcze jakoś wcisnąć - albo zostać siłą upchniętym (w Dębicy właśnie) - byli natomiast bardzo szczęśliwi, że w ogóle jadą... I tylko zastanawia mnie jak to jest możliwe, że w samym Środku Europy w XXI wieku standard podróżowania wygląda w ten sposób? Czy władze kolei naprawdę nie wiedzą o tych tłumach szturmujących pociągi przy okazji każdego długiego weekendu? Bo nie wierzę, żeby którakolwiek z tych osób tym pociągiem jeździła. Czy może ktoś wychodzi z założenia, że dostawianie kolejnych wagonów nie jest potrzebne, bo ludzie i tak kupią bilety i JAKOŚ się upchną - no chyba ze ktoś woli pięcio- lub sześcio- godzinną wycieczkę autobusem. Tak więc dobrze, że Łukasz zdecydował się wracać trochę wcześniej - bo małą mnie wepchnąć się udało, ale we dwójkę mielibyśmy spory problem.
Nie będę już pisać o punktualności pociągów bo wszyscy wiedzą jak ta kwestia wygląda. Powiem tylko, że pociąg jadący do Wrocławia już w Krakowie miał 40 minutowe opóźnienie - a myślę, że to i tak niezły wynik.
Smutna prawda jest taka, że dopóki PKP będzie monopolistą (a na zmianę tego stanu rzeczy raczej się nie zanosi), dopóty podróże pociągiem będą wyglądały podobnie. Ja od siebie mogę tylko powiedzieć, że cały zarząd PKP powinien mieć nakaz jeżdżenia koleją i wtedy może na jakieś zmiany byłby choć cień szansy. Ale to tylko takie moje małe życzenie...



4 komentarze:

mnemos pisze...

ja wczoraj nawet siedzialem ... w 9 osob w przedziale :D ... dobrze jest mieszkac prawie na poczatku trasy.

Ania pisze...

eh... chyba następnym razem poproszę tatę żeby mnie zawiózł do Jarosławia albo do Przemyśla to wtedy się załapię na miejscówę nawet przed Tobą:P

Anonimowy pisze...

ja wsiadlem w przemyslu... i gdy bylem w jaroslawiu mila starsza pani spytala sie czy daleko jade, bo ona az do wroclawia, i jako ze wszystkie inne miejsca byly zajete, a ja jestem mily i kulturalny to zrobilem jej miejsce:) i w pelni szczesliwy jechalem na stojaco:)

Ania pisze...

eh heretyk Ty to jesteś :) Bardzo ładnie że ustąpiłeś Pani miejsca :) Ja za to zapoznałam się z przemiłą starszą panią z Gdańska:) Tylko, że tu nie o to chodzi. Bo gdyby ta starsza Pani poczuła się źle - co podczas takiej długiej podróży, w takim tłoku (całe szczęście, że nie było gorąco), oczywiście może się zdarzyć - i nawet gdyby w pociągu (a nawet w wagonie) była osoba potrafiąca pomóc, to mogłoby się okazać, że nie jest wstanie się przedostać. Nie mówię już o tym, że taka starsza osoba nie ma szans na "przedarcie" się do toalety...